Szczęśliwe chwile odchodzą w zapomnienie, Jak żółte liście, które porwał wiatr, Kolorowe obrazy zlewają się i gasną, Jak wiara ludzi, których nie chciał świat. Gdy patrzę tak przed siebie, to wiedzę kilka dat, Czy przeszłość bywa piękna? Po ile mamy lat?
Dzień coraz krótszy i jakby mniejsi My, Szalone koło czasu, nie jeden promyk znikł, Zdmuchnięty pędem rozpędzonych twarzy, Ile z nich zapamiętasz? Czy stratę zauważysz? Śnieg przysypał drogę, błysnęły szklanką łzy, Czy ktoś przywróci chwile, gdy człek naprawdę żył
Bieg ku wiosennym promieniom, zza wieczornej mgły, Wpatrzeni w ciężkie chmur, znosimy kiepskich byt. Na twarzy radość, a w uszach wiatr, Niewiele myśląc mkniemy do gwiazd. Goniąc przymrużeni, zataczamy coraz szersze kręgi, Dumni, po bieżni, z pozorów potęgi.
Nogi unoszą korpus stający na krawędzi świata, Jak dwa fundamenty, zastygłe w letnim słońcu. Woda burzy się i uderza, pieszcząc rozgrzane stopy, Zabiera okruchy czasu wymykające się przez palce. Cofając porywa nas w swój nierealny świat, W którym wpatrzeni w wirującą toń mkniemy ku końcu... |