|
|
05.11.2008 | Skazany na bezsenność | zbierał drobne cząstki samego siebie, co rozprysnął się tego zimowego poranka, kiedy po raz ostani słyszał za drzwiami kroki odchodzącej pospiesznie nadziei
nigdy nie umiał się z tym pogodzić, jak mogła zabrać z sobą to wszystko, lipcowe ciepłe noce przy ognisku i zimowe wieczory pod starym kocem
nie sądził, że mając ciężar własnej wiary zabierze tą odrobinę, którą miał z sobą na czarną godzinę, kiedy gasło słońce. | | |
|
|
|
|
|