Do ostatniej chwili nie był zdecydowany, czy to jest już ten moment aby być już nami... że tak powiem outside. Niewinna wizyta u "Dżina" jednak przeważyła szale. Szybka akcja wędka spławik i na pierwszy dzień wiosny (mówiąc prawdę gówno nie wiosna, jak to piszę jest -11 na dworze) Iza ląduje w szpitalu w Dębnie... a tam już było gorąco.

I w końcu udało się, że wszyscy nie byli położnie chorzy, padający ze zmeczenia lub w inny sposób niedysponowaniu. Udało się wyciągnąć sprzęt i pstrykać kilka pamiątkowych fotek.

Znowu gigantyczna przerwa w pisaniu Małgosia Story. Oczywiście nie wynika to z lenistwa czy znudzenia opisywaniem tego co nowe i często fascynujące... zwyczajnie nastał czas kiedy czasu zaczęło brakować równie co pieniędzy. Zaistniał mały człowiek, rozumny i bytry, mający swoje potrzeby, z którym czas bardziej się opłaca spędzić niż przy komputerze, a wieczorem, kiedy już idzie spać... człowiek nie ma siły...

23 października 2012r. sklep Run Expert zaprosił na spotkanie z znanymi maratończykami Olgą Kalendarovą-Ochal i Pawłem Ochal. Przy okazji można było poddać analizie swoją stopę w systemie ASICS FOOD ID i w razie dalszych wąpliwości w doborze obuwia dokonać biomechanicznej analizy swojego biegu.

Rytuały dnia codziennego - podjąłem niespodziewanie taki temat, powstało kilka zdjęć, mam nadzieję kontynuować ten temat w wolnej chwili.

Okazuje się, że Gosia mimo, że jest nowicjuszem w dziedzinie fotografii i wcale nie ma super sprzetu, ani nie wie co to jest kompaozycja czy podział kadru - robi fajne zdjęcia. Na razie zgodnie z radą Sławka, nie zapisuje jej na żadne wartszaty :-)

Pod namową i przymusem wynikłym z uczestnictwa w warsztatach pod egidą Sławka Sajkowskiego wybrałem kilkanaście prac, aby z nich wybrać kilka... i zrobić portfolio jakieś. Nie wiem czy wybór był trafiony, prace nie zostały jak na razie przelane na papier... zachęcam mimo to do obejrzenia i wyrażenia opinii.

Ponieważ na wakacje w sierpniu nigdzie nie udało się pojechać zostaje powspominać wielką, majową wyprawę do Karpacza. Szkoda, że morze jeszcze w tym roku nie zaliczone, ale jeszcze czas... może się uda.

100 lat, 100 lat, wszyscy śpiewali. Najdłużej oczekiwany przez nas moment chyba - urodziny Gosi. Jedyna imprezka w tym roku, którą uda się chyba wyprawić, ale jaka! Było naprawdę super! Dziękujemy wszystkim przybyłym.

My sobie wypoczywamy, a tu goście. W Gorzowie zawitała rodzinka z Słubic. Była "Nowa Askan", lody i wyjazd nad wodę. Najmłodszy urlopowicz bardzo zadowolony.

Kolejna edycja ciekawej imprezy gdzie ściagą się kierowcy samochodów, quadów i motorów. Samochodów to jak już od kilku lat było jak na lekarstwo, za to na wyczyny motocyklistów było miło popatrzeć. Podczas imprezy kilka razy padał dość mocny deszcz, widzowie musieli się chować, gdzie się da. Mimo nieprzyjającej pogody imreze uważam za udaną, a na jej koniec zaświeciło piękne słońce. Tak minął pierwszy dzień mojego urlopu, co więcej zadziałały antybiotyki i moje już mocno sfatygowane oskrzela w końcu przestały byc szargane nieustannym kaszlem :-)

Drugie spotkanie Tajnych fCzasowiczów, tym razem nad jeziorem Nierzym. Przy zachodzie słońca bawiliśmy się w rozstawianei parasolek i zdalne błyskanie lampami. Zabawa była świetna, choć kaszel i zawalne oskrzela były mi jak piąte koło u wozu... chyba do lekarza trzeba będzie iść przed urlopem.