Muminkownia reaktywacja





.5.

.21.

.2.

20131014czarnyszlag.jpg

Przyjście na świat konkurencji w postaci brata wstrząsnęło światem Gosi. Pierwsza reakcja - coś na zasadzie odrzucenia "przeszczepu" i totalnego zanegowania świata swoim zachowaniem minęło. Starej, grzecznej Gosi już nie odzyskaliśmy, ale trudno powiedzieć, czy to jest jakieś dalsze "echo" zdarzenia związanego z walką o miejsce w rodzinie, czy efekt dziecięcego buntu, czy zwyczajnie coś przyniesionego z przedszkola.


Przedszkole w tej chwili to na pewno ważny czynnik kształtujący osobowość Gosi. Jak nie choruje, to większość czasu w tygodniu spędza tam, popołudniu to jest zazwyczaj taki czas na przetrwanie kiedy rodzice próbują resztkami sił dotrwać do momentu kiedy dzieci są w swoich łóżkach. Dla Gosi ważne stały się koleżanki z przedszkola, imprezy w przedszkolu i wszystko co się z przedszkolem wiąże. 


W domu... no w domu to trochę niegrzeczność. Nie wiemy czy stanowi to przeciw wagę dla grzeczności w przedszkolu bo tam Panie chwalą Gosię, zresztą widać, że tam się stara i próbuje być ulubienicą wszystkich. Taki "słodki kotek" jak stwierdziła Pani pediatra. Mam nadzieję, że kiedyś jej to minię, bo czasem to jest krępujące jak wiesza się na moich zaproszonych do domu kolegach. Czasem też bywa irytujące kiedy opowiada dokładnie wszystko dogodnie poznanym osobom np. w poczekalni w przychodni. Dla czego tego jakoś nie wytłumaczymy dziecku, że niewolno? Tłumaczymy, ale bez efektu. Podobnie jak nie jesteśmy w stanie wyegzekwować aby robiła to dokładnie co mówimy, zawsze musi być ociąganie, powtarzanie polecenia dziesiątki razy. Kary? Nie wiadomo co wymyślać, bo jak się już zabroni wszystkiego dziecku, i bajek, i słodyczy to już nie bardzo wiadomo co za kary dawać. Iza wprowadziła system naklejania na tablicę buziek uśmiechniętych i wesołych, co ma dawać w rezultacie nagrodę lub karę - system nie można powiedzieć, że nic nie dał, ale problemu nie rozwiązał. Więc obecnie jest tak, że co by się z Gosią nie robiło to  trzeba się uzbroić w dużą dozę cierpliwości, dajemy obiad nie je i nie ma takiej rzeczy za wyjątkiem słodyczy, którą normalnie by zjadła (no może parówka i pierogi ze szpinakiem, ale ile można). Mycie zębów - będzie stała z szczoteczką w ustach i grzebała w brudniku, pralce i wszędzie. Jak się ją wrzuci do wanny mycie już jakieś idzie. 


Stosunki z bratem? Nienajgorzej, choć sam na sam nie ryzykowałbym zostawić, bo może nastąpić albo ostre wejście barkiem, albo strzał w głowę klockiem. Dużo entuzjazmu, ale jeszcze nie za dużo rozsądku w tym wszystkim. On ją ciągnie za co sięę da, głownie za włosy, ona go szarpie i popycha. Jednak są chwilę, że sytuacja wydaje się rokować pozytywnie, momentami Gosia potrafi się nim zająć tak, że Maciej przestaje płakać. Powolutku zaczyna rozumieć, że braciszek jest mały i trzeba go traktować specjalnie. Myślę, że w przyszłości ta znajomość ułoży się dobrze. Maciej co by nie mówić, jest w Gosię wpatrzony, lubi ją i gdy jest w przedszkolu czeka na nią. Na wspólną ich zabawę trzeba będzie jednak jeszcze trochę poczekać.


Teraz coś pozytywnego, bo jakoś zawsze negatywy najłatwiej przychodzą na myśl. Wydaje mi się, że Gosia to bardzo inteligentne dziecko - ale to pewnie każdemu rodzicowi się wydaje. Duży potencjał i czasem obawiam się, że go zmarnujemy. Genialna pamięć - po kilku czytaniach zapamiętuje wierszyk. Nadal uwielbia aby jej czytać bajki, co robię zawsze wieczorem - mimo zmęczenia. Łapie słówka z angielskiego, ulubiona jej zabawa odpytywanie z tego co już zna, albo mówienie jak będzie po angielsku coś co ona powie po Polsku - niestety sam znam angielski słabiej niż kiepsko. Że ma opanowane wszystkie urządzenia elektroniczne to chyba nie musze mówić, bo to znak naszych czasów. Mistrz ciętej riposty, jak się jej coś powie, to trzeba liczyć, że przy pierwszej nadarzającej się okazji ona to użyje. Mała mądralińska i Zosia samosia w jednym. Cwaniak. Jak wysmarkać nos, to leci do rodziców, bo jak sama to będzie musiała potem ręce myć. Umie zrobić wiele rzeczy w koło siebie, ale jej się nie chce. Oczywiście najbardziej chciałaby robić rzeczy, na które jest za mała, typu kanapki na kolację. Bałaganiara, ale sprząta jak się powie, czasem trwa to wieczność. Dłużej trwa tylko spożywanie posiłku.


A modnisia, ma ogromne znaczenie w co i jak się ją ubiera. Ma ogromna ilość lalek i ubranek dla nich, ubiera je całymi godzinami, ale w końcu przychodzi z tym dobytkiem do nas, aby "pogadać lalami". Pan robótka nadal jej imponuje... Dowcipna jest, specyficzne poczucie humoru, ale mnie bawi. I te dowcipy w stylu, mamo, Twój telefon dzwoni. Nadal chce być w przyszłości głownie księżniczką. Nadal snuje plany zamieszkania z Bartkiem , który będzie jej mężem, wybaczyło mu nawet to, że po "kichnięciu" Kenowi odpadła głowa.


Fascynacja aparatem i zdjęciami trwa. Daje się ją coś nauczyć, choćby włączyć i wyłączać lampę. Lubi eksperymentować, zdjęci w ruchu, rozmyte, nieostre - pozazdrościć tylko.

 

 










Wszelkie prawa do materiałów zawartych na stronie są zastrzeżone.