Muminkownia reaktywacja





.15.

.10.

.20.

2009.07.27Malgosia.jpg

Dzień jak dla mnie nie co urzędowy, bo po ranku z śniadankiem i przebierankiem (tak w końcu samodzielnie udało mi się przebrać naszą gwiazdę) wyskoczyłem na miasto załatwić sprawy w pracy (urlop, zwolnienie Izy), do Urzędu Stanu Cywilnego zgłosić urodzenie dziecka (wszyscy byli dla mnie tam bardzo mili, jak nie w urzędzie), nawet udało mi się tam wziąć udział w projekcie artystycznym. Projekt artystyczny polegał na tym, że dwoje młodych ludzi robiło zdjęcia portertowe osobom przychodzącym zgłosić kogoś zgon lub narodziny dziecka. Coś ma powstać z zestawienia tych portretów, mam dostać nawet odbitkę, podczas zdjęcia stwierdziłem, że dużo lepiej czuję się z drugiej strony aparatu - na słowa proszę luźno pozować tak się spiołem, że kuszula mało mi nie pękła - dziwne. Byłem w szpitalu zapisać dzicko na "bioderka", tam oczywiście czeski film i okazało się, że gdzieś przenieśli to na Walczaka. Zarejestrowałem małą prywatnie, choć będzie zbadana w terminie i bez ciuciubabki z służbą zdrowia, żyjącą z składek z ciężko zapracowanek krawawicy. Zgłosiłem małą do pediatry i spotkałem się z położną środowiskową. Po porocie zjadłem pyszny obiadek ugotowany przez żoną i poszałem z miotłą i kosiarką na dworze. Wieczorem prawie już rutynowe mycie, kolacyjka i wszyscy gotowi do snu. Mała coraz częściej nie śpi i chce aby z nią posiedzieć, obserwuje świat i przygląda się rodzicom.

 










Wszelkie prawa do materiałów zawartych na stronie są zastrzeżone.